Zatrudnienie – na etacie czy własna działalność?

Własna firma

Czy etat to najlepsze wyjście dla pracownika? A może jednak samozatrudnienie daje mu więcej korzyści? Plusy i minusy obydwu rozwiązań.

Zwykło się uważać, że większość firm jednoosobowych w Polsce powstała w ramach wymuszenia na pracowniku przez pracodawcę przejścia na samozatrudnienie. Zysk pracodawcy w takim przypadku jest oczywisty – obniżenie kosztów zatrudnienia oraz obejście niewygodnych obowiązków i ograniczeń wynikających z Kodeksu Pracy. Czy jednak pracownik, który odtąd zaczyna zaczyna pracować dla pracodawcy jako podwykonawca, tylko coś traci, nie zyskując w zamian nic? Etat czy samozatrudnienie – plusy i minusy obydwu rozwiązań.

Faktyczna i pozorna wyższość etatu

Wśród argumentów za pracą na etacie z punktu widzenia pracownika jest przede wszystkim regularność otrzymywania pensji w określonym dniu miesiąca. Jednak w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej, w ramach której podpisujemy kontrakt z pracodawcą, stałe wynagrodzenie również będziemy otrzymywać, Różnica może być w terminie jego otrzymania. Po miesiącu naszej pracy wystawiamy pracodawcy fakturę, a on ma określony czas na jej zapłacenie (np. 7 lub 14 dni od jej wystawienia). Oczywiście, uczciwy pracodawca, będący w porządku wobec swych pracowników i kontrahentów, zapłaci bez zwłoki – to raczej kwestia człowieka, a nie formy zatrudnienia.

Kolejnym przykładem wyższości etatu nad samozatrudnieniem, może być kwestia urlopu, ale i to argument pozorny. Owszem, Kodeks Pracy chroni wiele praw pracownika, w tym również gwarancję płatnego urlopu wypoczynkowego w określonej ilości dni. Prowadząc działalność, teoretycznie urlop płatny nam się nie należy. Jednak to również kwestia „dogadania się”. Można umieścić zapis w umowie (zlecenie lub kontrakcie) o prawie do nieświadczenia usług przez określoną ilość dni w roku z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, jednak wówczas istnieje duże ryzyko ingerencji urzędów (ZUS, fiskus) i pociągnięcia nas i pracodawcy do konsekwencji, jeśli wyjdzie na jaw, że wykonywana przez nas praca kwalifikuje się na umowę o pracę a nie zlecenie (inna wysokość świadczeń i podatków). Wielu samozatrudnionych zwykle umawia się z szefem na słowo honoru (znów kwestia człowieka) lub przelicza swoją pracę na dniówki (ile pracowałby, będąc zatrudnionym na etacie po odliczeniu dni wolnych od pracy i przysługującego urlopu) i nalicza za nie określoną kwotę (mówiąc prościej, zawyża fakturę), a w czasie nieświadczenia pracy (urlopu) fakturę obniża.

Samozatrudnienie

Na samozatrudnieniu również chorowanie jest utrudnione, podczas gdy na etacie wystarczy tylko przedstawić pracodawcy zwolnienie lekarskie. Zleceniodawca za czas naszej niezdolności do pracy nie ma obowiązku płacenia (zapłacić nam może ZUS, jeśli opłacamy składkę na dobrowolne ubezpieczenie chorobowe, wówczas mamy prawo do zasiłku chorobowego, gdy przedstawimy L4). Jednak i tu wszystko jest kwestią dobrej woli pracodawcy, czy pozwoli nam wyleżeć przeziębienie albo pracować w domu.

Umowa o pracę daje daje gwarancję zachowania okresu wypowiedzenia (nawet 3-miesięczne), natomiast przy samozatrudnieniu też podpisuje się z pracodawcą umowę, w której zawiera się zapisy o okresie wypowiedzenia obowiązującym obie strony. Etat (w zależności od firmy) daje też możliwość korzystania z zaplecza socjalnego pracodawcy (wczasy pod gruszą, świadczenia z funduszu socjalnego, 13-nasta pensja w przypadku budżetówek). Tego oczywiście, prowadząc działalność gospodarczą, mieć nie będziemy.

Faktyczna i pozorna wyższość samozatrudnienia

Zdecydowanie największym plusem samozatrudnionych jest możliwość wpływania na swoje składki ZUS i podatek. Jeżeli pracodawca płaciłby nam nam na fakturę tyle, ile musiałby ponieść kosztów z zatrudnieniem nas na etat, moglibyśmy zyskać nawet kilkanaście procent więcej. Dla przykładu: pracownik etatowy kosztujący firmę 7000 zł, otrzymuje z tej kwoty ok. 4100 zł. Tymczasem osoba wystawiająca firmie fakturę na taką samą kwotę, po opłaceniu podatku dochodowego i ZUS-u, będzie mieć 5000 zł zarobku w przypadku dużej składki albo aż 5500 zł w przypadku preferencyjnego ZUS-u. 900-1400 zł różnicy w zysku miesięcznie robi wrażenie.

W przeciwieństwie do pracy na etacie to my teraz zajmujemy się swoimi składkami i podatkiem, zatem sami musimy dbać o systematyczność i terminowość ich opłacania lub zlecamy swoje sprawy księgowe biuru rachunkowemu (pisaliśmy o tym niedawno w artykule Księgowość dla początkujących przedsiębiorców – która opcja się opłaca?) i ponosić koszty z tym związane.

Osoby rozpoczynające działalność, mamy prawo do preferencyjnej składki ZUS przez 24 miesiące, niższej od tej standardowej o ok. 1000 zł. Jednak przechodząc z etatu na samozatrudnienie musimy tak skonstruować umowę z naszym dotychczasowym pracodawcą, by nie wynikało z niej, że będziemy świadczyć dla niego takie same usługi, jak pracując na etacie. Inaczej preferencyjny ZUS nam nie przysługuje.

Owszem, można by poruszyć argument samych składek emerytalnych. Prowadzący działalność płacą zazwyczaj podstawową składkę, która w przyszłości nie da wysokiej emerytury. Ale przecież można płacić wyższą składkę lub odkładać na emeryturę w drugim filarze – to my o tym decydujemy, nie państwo. A takiego wyboru nie mamy w przypadku etatu.

Ogromne pole manewru przy samozatrudnieniu istnieje również w przypadku podatków. Sami możemy zdecydować, jaki rodzaj opodatkowania wybierzemy, kiedy będziemy podatek płacić (co miesiąc czy co kwartał), a także ile tego podatku zapłacimy. Przedsiębiorca może bowiem obniżyć wysokość podatku, odliczając sobie koszty uzyskania przychodu. W koszty prowadzenia swej działalności gospodarczej może wpuścić koszty amortyzacji samochodu osobowego, paliwa, biletów miesięcznych, wynajmu biura (czynsz, najem, media, internet), oprogramowania i sprzętu elektronicznego, kursów i studiów podyplomowych, spotkań służbowych, reklamy internetowej, książek i prasy branżowej, itp. Wszystko oczywiście z głową, wprost proporcjonalnie do faktycznego udziału w tejże działalności i wszystko potwierdzając odpowiednimi oświadczeniami, rachunkami i umowami najmu. Jednak w ten sposób jeszcze więcej może zostać w naszej kieszeni.

Zaplanuj własną działalność

Co więcej, współpracując z naszym dotychczasowym pracodawcą możemy również rozpocząć współpracę z innymi firmami, jeżeli wystarczy nam jeszcze czasu. Co prawda, wielu pracodawców, podpisując umowy z samozatrudnionymi, stosuje zapisy lojalnościowe, które uniemożliwiają nam wykonywania takich samych usług dla konkurencji. Gdy zdecydujemy się na lojalkę, wyjściem jest świadczenie innych usług innym zleceniodawcom. Prowadząc działalność gospodarczą i świadcząc usługi dla jednego zleceniodawcy (tzw. fikcyjne samozatrudnienie) również sporo ryzykujemy. Jeżeli do firmy zawita Inspekcja Pracy lub kontrola skarbowa wykażą, że tak naprawdę charakter naszej usługi ma znamiona pracy podlegającej umowie o pracę, będziemy musieli skorygować sposób ustalania kosztów uzyskania przychodów.